W firmie każdy ma swoją misję...każdy dokądś zmierza, do czegoś dąży...no może nie każdy - faktycznie bywają jednostki, które kręcą się jakby obok, ale myślę, że do większości sytuacji takie uogólnienie można zastosować. Cóż jednak jeśli dążenia jednostek nie spotykają się we wspólnym celu jakim jest przełożenie działań na realny biznes...? A co się dzieje kiedy HR zapomina o tym, że jest po to, aby wspierać działania pracowników innych działów i po to, aby przekładać pracę firmy na realny biznes? Ostatnio spotkałam się z interesującą historią mającą miejsce w dużej międzynarodowej firmie, gdzie HR jest świadom tego, że jest wsparciem biznesu...a jednak pewne rozwiązania jak gdyby temu przeczą. Otóż choćby prosty przykład rocznej oceny pracowników - formularz, którego wypełnienie zajmuje pracownikowi około 6 godzin (na samą samoocenę) + dodatkowo czas menedżerów potrzebny na ocenę swoich podwładnych.... dziękować niebiosom, że w firmie nie pokusili się o ocenę 360 stopni, bo dramaturgia byłaby jeszcze większa. Może faktycznie bardzo rozbudowany formularz ma sens i warto, aby pracownik pochylił się nad swoim losem i w skupieniu zastanowił się nad swoimi osiągnięciami i porażkami w danym roku...w całej sytuacji irytację pracowników (i moją jako HRowca) wzmaga fakt, że oceny dokonać można w określonym czasie - pracownik ma tydzień na to, aby wybrać sobie dzień, w którym nie zrealizuje 80% swoich obowiązków, bo zajmie się oceną...wszystko pięknie, gdyby nie to, że ten tydzień, to ostatni tydzień przed finansowym zamknięciem roku. Pracownicy, którzy jak zwykle na koniec roku mają nagromadzenie zadań, aby wszystko zdążyć zamknąć, dokończyć, sfinalizować transakcje z klientami, mają oderwać się od biznesu i poświęcić się ocenie... dla mnie dramat!
Takie sytuacje są dla mnie druzgocące, gdyż pracownicy Ci nie dowiedzą się jak cennym narzędziem jest ocena, ich przełożeni nie będą wspierać inicjatywy działu HR, gdyż sami będą bojkotować taki system ocen...a wszystko można byłoby zorganizować inaczej i skorzystałby na tym każdy zaangażowany w proces oceny - pracownik, bo miałby czas na pracę i czas na swoją ocenę; przełożony, bo mógłby rzetelnie ocenić pracowników i skupić się na ich rozwoju; dział HR, bo dałby narzędzie, które jest efektywne i mógłby korzystać z jego owoców; biznes, bo mógłby się realizować i przynosić zyski, na które wszyscy pracują...(mniej lub bardziej świadomie)
Bardzo podoba mi się Twój post. Uważam, że czas, który jest poświęcony na dokonanie oceny pracownika nie jest czasem zmarnowanym. Samoocena dokonywana przez pracownika też jest bardzo ważna. Może dalej żyłabym w błędnym przekonaniu o zbędności tej metody gdyby nie sytuacja, w której to musiałam takiej samooceny dokonać. Niestety jesteśmy tak zbudowani (albo przynajmniej ja:)), że w momencie gdy przychodzi do analizy mojej osoby jestem bardzo szczera i bardzo krytyczna. Znam przecież swoje słabe punkty, wiem że potrafię być lepsza..i taki właśnie moment sprawia, że jest mi głupio przed samą sobą :) Dostaję wtedy takiego przysłowiowego kopa i działam z nową jakością. Przynajmniej przez jakiś czas..ale zawsze !!
OdpowiedzUsuń